Jest takie miejsce w Toruniu, które wbrew logice cieszy się niesłabnącą popularnością. Z dala od Starówki, w jakimś koszmarkowatym pawilonie z czasów Gierka. Zabrali się za trudną i przepełnioną konkurencją dziedzinę - pizze i w dodatku drożej niż u konkurencji - a jednak. Świątek-piątek, we dnie w nocy - zawsze ktoś jest.
Świetna, smaczna kuchnia. Nie mówię tu wyłącznie o pizzy, ale prawda jest taka, że co spróbować to jest ok. To rzadkość. Zazwyczaj jest tak, że lokale specjalizują się wyłącznie w części swojego menu, reszta jest na dodatek, dla podniesienia prestiżu, rozepchania karty dań. Nie w Montenegro, wszystko co u nich próbowałem było przynajmniej zjadliwe. Dlaczego? Bo używają prawdziwych świeżych produktów! Zamówisz pizzę z boczkiem to widzisz boczek, a nie jakąś budzącą litość skwarkę. Chcesz sałatkę z pomidorami, to one tam są! Polecam także sosy, bo nie są to chamskie rozwodnione ketchupy i majonezy z Makro, ale coś prawdziwszego, z kawałkami papryki, pomidorów etc. Wyraźnie widać, że kuchnia opiera się na własnych sprawdzonych recepturach, nie eksperymentuje - bo nie trzeba!
Wnętrze lokalu, sympatyczne dla oka, od czasu do czasu odświeżane, moim zdaniem przydałoby się częściej. "Zewnętrze" lokalu, jak wspomniałem dramat. I teraz ważna rzecz - pozorny minus w postaci oddalenia od ścisłego centrum okazuje się być plusem - parking. Jeden z niewielu dobrych lokali do których można podjechać samochodem nie narażając się na 20 minutowy spacer poprzedzony poszukiwaniem miejsca parkingowego. Obsługa bardzo przyzwoita. zamawiamy, płacimy przy barze, ale brudne naczynia znikają błyskawicznie, stoliki są szybko, często przecierane, potrawy dostarczane są z kuchni natychmiast po przygotowaniu. I jeszcze jeden mocny, w moim uznaniu punkt, napoje 0,5l. Nie wiem komu one przeszkadzały- bo chyba nie chodzi tylko o pazerność knajpiarzy- coraz częściej zastępowane małymi, 3-minutowymi, gównianymi, szklanymi 0,2l. Zamawianie małych napojów nie tylko nieekonomiczne, co czasem krępujące, bo ile razy można zamawiać to samo, a przede wszystkim kłopotliwe - "... to ja JESZCZE jedną wodę poproszę...". Ceny różne. Dobra duża pizza ok 20 zł - przyzwoicie.
I znam tajemnicę, przynajmniej jej część, Montenegro. Pańskie oko konia tuczy. I faktycznie bardzo często spotykam tam szefa, właściciela. W odróżnieniu od innych znanych mi właścicieli, nie kryje się on pod pozorem obowiązków w swoim biurze, nie zaszczyca firmy tylko otwierając drzwi przed południem i odbierając utarg wieczorem. Ten facet tam jest, obserwuje i dba o jakość swojej restauracji. Kiedy tylko jest problem z jedzeniem jest na miejscu aby go poznać, rozwiązać. Kiedy jest problem z obsługą, może natychmiast zareagować, wpływając na zmianę postawy pracownika, ewentualnie klienta. Dodatkowo sam, osobiście słyszy uwagi i sugestie swoich gości. Czemu inni tego nie praktykują, i wolą być gośćmi we własnych knajpach?... nie wiem..., ale to takie proste.
Dobra rada: Dawajmy napiwki! Jeśli obsługa była przynajmniej poprawna pamiętajmy, że 10% to minimum, i nigdy mniej niż 3 zł. Trudno wymagać dobrej obsługi, jeśli, zgodnie ze zwyczajem, godziwie jej nie gratyfikujemy.
...hahahahaha...ale się uśmiałam...zamówiłampizzę na Rubinkowie z salami a tam...zaledwie trzy,cztery plastry...przecież to massssakra na którą nie można sobie pozwolić przy takim wyborze:(((jestem baaaardzo zawiedziona bo kierowałam sie opinią znajomych i baaardzo się zawiodłam:(((
OdpowiedzUsuńa ja jestem stałą klientką, polecam befsztyka średnio wysmażony i dylemat
OdpowiedzUsuń