Toruń - Olsztyn - restauracje - knajpy - opinie - recenzje - obsługa - jedzenie

Znam takich, którzy fortunę zostawili w maszynach hazardowych. Są i tacy - o nich nie trudno- którzy piją. Trafiają się filateliści i inni hobbyści. Kolega dwa lata odkładał i kupił sobie czterdziesto-calową plazmę. Ja jadam "na mieście". Taka to moja słabość. I aby było jasne nie jestem ekspertem kulinarnym, mam średnio wyczulone podniebienie, nie kończyłem szkoły gastronomicznej. Moje obserwacje odnoszą się głównie do standardu lokalu, otoczki wokół jedzenia. Same smaki są warunkiem koniecznym, ale niewystarczającym. I kiedy kolejny raz fajnemu posiłkowi towarzyszyła chamska/nieudolna/zła obsługa, otoczka powiedziałem "NIE" - i tu to opisuję.

poniedziałek, 11 stycznia 2010

Sioux - Toruń

     Bardzo łatwo sobie zrazić klienta. Sioux w Toruniu wystartował kilka lat temu - i to nieźle. Opinię miał grill-baru o podwyższonym poziomie; innej wersji, znanego w całym kraju Sphinxa; miszmasz pyszności ze świata - kuchnia: amerykańska, meksykańska, śródziemnomorska. Wnętrze - o tyle kiczowate, co zabawne. Pełno motywów z dzikiego zachodu, fresków, skór zwierzęcych i kapeluszy. Obsługa dopasowana do profilu knajpy - kowboje i kowbojki. Co charakterystyczne Sioux w odróżnieniu od innych jadłodajni, wyróżnia się małą rotacją zatrudnionych - te same osoby widuje się przez długi czas.
     Z czasem jedzenie zaczęło tracić na jakości. Frytki przestały się dosmażać, sałatki doprawiać, a mięso domarynowywać. Jeśli dodać do tego fakt, że obiad (duży) dla jednej osoby potrafił kosztować 70 zł - to mamy coraz mniej atrakcyjny lokal. Dziś, szczerze odradzam posiłki w Siouxie. Kelnerom skończył się zapał do pracy, wnętrze się opatrzyło, a jedzenie już nie zachwyca, no i drogo...
Będąc ostatnio, ze znajomymi na kolacji, skazani byliśmy na wyczekiwanie, dłuuugie, na kelnera, któremu 10 m drogi do nas, z rachunkiem zajęło 10 min. Na przeszkodzie stanęli mu gadatliwi znajomi...

  
     Ludzie - cokolwiek robicie róbcie to dobrze! Czy to jest posiłek, czy notka na blogu, podawanie jedzenia, czy masturbacja, róbcie to z sercem, aby inni widzieli, że wam się chce, jesteście w tym dobrzy i autentyczni. Ja, jako klient, mam w dupie Twoje frustracje. Zarabiasz za mało jako kelner - zacznij sprzedawać swoje ciało. Nie lubisz podawać posiłków - wróć na utrzymanie rodziców, oglądaj Taniec z Gwiazdami, i czekaj na "kanapki mamusi". Nie odpowiada Ci praca wśród ludzi - zacznij sprzątać klatki lwów w Cyrku Zalewski. Niechże wreszcie kelnerstwo przestanie być najmniej wymagającą/ najprostszą/ najłatwiejszą formą zarobkowania. Tak długo jak będzie panowało takie przekonanie, tak długo nie będziemy się cieszyć profesjonalną obsługą.
     Porada miesiąca: Jeśli jakiś lokal istnieje już kilka, kilkanaście miesięcy i regularnie w porze posiłków mamy tam sporo wolnych miejsc - unikamy takich miejsc. Tam musi być coś nie tak. Jakość posiłków, obsługi, może ceny zbyt wygórowane. Korzystajcie z tego, że inni postawili się w roli królików doświadczalnych i tam już nie bywają. Jak mawiała moja Babcia: ucz się na błędach innych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz