Toruń - Olsztyn - restauracje - knajpy - opinie - recenzje - obsługa - jedzenie

Znam takich, którzy fortunę zostawili w maszynach hazardowych. Są i tacy - o nich nie trudno- którzy piją. Trafiają się filateliści i inni hobbyści. Kolega dwa lata odkładał i kupił sobie czterdziesto-calową plazmę. Ja jadam "na mieście". Taka to moja słabość. I aby było jasne nie jestem ekspertem kulinarnym, mam średnio wyczulone podniebienie, nie kończyłem szkoły gastronomicznej. Moje obserwacje odnoszą się głównie do standardu lokalu, otoczki wokół jedzenia. Same smaki są warunkiem koniecznym, ale niewystarczającym. I kiedy kolejny raz fajnemu posiłkowi towarzyszyła chamska/nieudolna/zła obsługa, otoczka powiedziałem "NIE" - i tu to opisuję.

poniedziałek, 22 marca 2010

Mediterian - Toruń

     To było jakieś 3, może 4 lata temu - całkiem niedawno. Nigdzie, bo w środku blokowiska, na parterze koszmarno-gierkowskiego pawilonu powstała restauracja śródziemnomorska. Powstała na tym szarym, syfiastym osiedlu, gdzie trawa rośnie tylko między płytami chodnika, a smutni ludzie za restauracją mają budkę z kebabami koło Żabki. I jakkolwiek z zewnątrz wyglądało to nieciekawie - jakieś oklejone witryny, to środek bardzo przyjemny. Żywe kolory, i jasne wnętrze. Architektura wnętrza i meble w stylu "dużo krągłości, kółek, zaokrągleń i półkoli". Sporo mauryjskiej ceramiki ale i piaskowiec. Bardzo funkcjonalnie rozlokowane stoliki z wygodnymi kanapami. Pyszne, ciekawie zaaranżowane jedzenie w klimacie obrzeży Morza Śródziemnego i  przyzwoita obsługa. Niestety było tak tylko na początku. Z opływem kolejnych miesięcy wszystko zaczęło się psuć. Pękniętej kanapy nikomu nie chciało się naprawić. Plamy na tapicerce okazywały się być niespieralne. Ciasto francuskie zaczęło być zakalcem, a w kuchni zapanowała rutyna. Pomimo faktu, że często tam bywałem, to razu pewnego nie pozwolono mi zasiąść do żadnego ze stolików, bo wszystkie wolne były porezerwowane.... jak się okazało przez następne dwie godziny. Obsługa zaczęła się spóźniać i uprawiać życie towarzyskie. Jak nietrudno się domyśleć powiedziałem nigdy więcej i porzuciłem Mediterian... wróciłem dopiero po parunastu miesiącach... i co?
      Otoczenie to samo, może tylko szarość osiedla przeszła w brunatność, a trawa wyrastała nie spomiędzy płyt, a nowopołożonej, europejskofinansowanej betonowej kostki brukowej. Co ciekawe, ale niekoniecznie estetyczne, wnętrze też bez zmian. Tylko kolory już nie tak żywe, ale tapicerka jakby świeższa. Lokal się powiększył o kolejną, śliczną salę, ale toalety cały czas reprezentują styl 2005 roku z dodatkiem blokerskiego, chamskiego wandalizmu. 
     Jak się okazało obsługa niekoniecznie kadrowo odmieniona, aczkolwiek sporo lepsza niż ostatnio i z pewnością dojrzalsza - co w tym wypadku znaczy mądrzejsza. Od razu można zauważyć, że restauracja ta poszła nie tyle w kierunku profesjonalnego, sterylnego chłodu, co rodzinnego, domowego rozgardiaszu. 


      Na początek, bez uprzedzenia, poczęstowani zostaliśmy (bo z rodziną testowałem) libańskim rosołkiem - zaskakujące to i miłe. Zamówiony na przekąskę humus był znakomity, świetnie skomponowany i niebanalnie podany, a trzeba wiedzieć, że ten specjał kuchni arabskiej mało gdzie przygotowywany jest należycie. Dania główne, właściwie bez wyjątku smaczne. Co dla mnie istotne doskonale przyrządzają tu baraninę. Podobnie jak z humusem, tak i w kwestii owcy na ciepło mam złe doświadczenia z polskimi knajpami. Baranina, nie wiedzieć czemu uchodzi za pomysł egzotyczny i chyba dla tego nie cieszy się wielką popularnością. Z pewną rezerwą podchodzę do ryb 200 kilometrów od morza, ale i te im się względnie udają. Wiele osób chwali sobie warzywne zapiekanki, które wydają się nie mieć nic wspólnego z przeglądem tygodnia. Piętą achillesową Mediterian są przybrania ze świeżych warzyw - wychodzą suche i nieciekawe w smaku, jakkolwiek jest na to sposób - zamawiam specjalnie, ręcznie robioną przez szefa sałatkę z pomidorów i ogórków - i znów wychodzi słońce nad blokowiskiem. Kiedyś udanie eksperymentowałem też z deserami - na przykład lody z gorącymi wiśniami - jednak teraz zabrakło odwagi i miejsca w żołądku. 
     Za posiłek dla całej rodziny przyszło mi zapłacić średnio dużo - coś około 120 zł, myślę jednak, że nie zważając na otocznie nie jest to zbyt wygórowana cena. 
    Słowem podsumowania, pozostając w klimacie Morza Śródziemnego, a Egiptu konkretnie, powiem, że jak Feniks z popiołów, tak i Mediterian z plam i wysiedzianych laurów się podźwignęła. Cała forma knajpy widocznie dojrzała i okrzepła, mamy sympatyczną, choć nie profesjonalna obsługę, ciekawe, choć nie najnowsze wnętrze i smaczną choć nie najtańszą kuchnię.
    Porada dzisiejsza niekoniecznie związana z wyżej opisywanym lokalem. Otóż wybierając się do knajpy często mam ze sobą 5 i 10 złotych gotówką - na napiwek. Pomimo faktu, że należność za posiłek często reguluję kartą platniczą, to sam bonus dla kelnera zostawiam w gotówce, dlaczego? Okazuje się, że napiwki dopisywane do rachunku płaconego kartą trafiają najczęściej do kieszeni właściciela, miast kelnera. Jak wszędzie w gospodarce, tak i w tu polecam unikać pośredników.

9 komentarzy:

  1. Restaurację tą odwiedziliśmy z żoną wczoraj. Lokal na pierwszy rzut oka ciekawie wykończony, owalne sofy, klimatyczne dekoracje, bogato prezentujący się bar i generalnie z zachwytów to tyle. Rozsiedliśmy się na jednej z sof, podano nam menu, tu lekkie zaskoczenie bo karta bogata a ceny niewygórowane. Jak się jednak okazało coś za coś:) Zamówiliśmy sobie pizze a do tego po szklance soku. Zamawiając miałem nadzieję że jak zamawiam sok pomarańczowy to dostane SOK pomarańczowy, a tu niespodzianka NAPÓJ pomarańczowy czy może jakiś nektar do tego jeszcze rozcieńczony 3 kostkami lodu... Po około 15 minutach dostaliśmy pizze. Jeszcze przed podaniem zza baru słychać było pękanie suchego i twardego spodu pod naciskiem kuchennego noża ale rzeczywistość i tak przerosła moje oczekiwania... Ser pocięty uprzednio na tarce i rozrzucony na pizzy nie rozpuścił się w piecu. Pieczarki w dużych kawałkach nie do końca upieczone, cebula nie do końca obrana. Pomiędzy sztywną warstwą "sera" a "kruchym" ciastem jakaś dziwna bliżej niezidentyfikowana pacia. Do tego jeszcze sos niby pomidorowy sprawiał jednak wrażenie sosu słodko-kwaśnego do spaghetti wylanego prosto ze słoika do małej ceramicznej miseczki.

    To tyle w kwestii jedzenia. Możliwe że inne dania są lepiej podane ale chyba nie będziemy już sprawdzać.

    Na koniec dodam jeszcze że obsługa też niezbyt zadowalająca. W lokalu panuje jakaś dziwna atmosfera, ma się wrażenie że ciągle ktoś na nas patrzy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładny komentarz, dziękuję. Co do pizzy, to z zasady nie jadam w takich miejscach - pizza=pizzeria, dlatego nie dyskutuje z doświadczeniami komentującego, to nic innego jak totalny "obciach" dla knajpy. Z tym obserwowaniem to fakt, bar umiejscowiony jak budka klawisza w ZK. Gdyby jeszcze z tego obserwowania wynikało szybsze sprzątanie... ale ostatnio byłem sam w tej restauracji i 20 minut po zakończeniu jedzenia cieszyłem oko burdelem na stole.

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłam pare razy ze znajomymi i za kazdym rzaem miałem nadzieję, że tym razem będzie lepiej. Niestety... Kelnerki zawsze zajęte sobą, najlepiej gdyby klient obsłużył się sam. Kiedyś byłam świadkiem gdy jedna z klientek, starsza Pani, przewróciła się i uderzyła głową w podłogę. Wyglądało to poważnie, ale nikt z obsługi nie zainteresował się wogóle. Nie chce się tam wracać!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wróć do pisania :)
    Miejsce - w toruńskiej cyberprzestrzeni - unikalne. A od marca nihil novi...
    /offtop

    OdpowiedzUsuń
  5. Musze przyanac ze macie wiele racji,ale nie jest tak zle.Jedzenie jest smaczne,ceny przystepne a i ta obsluga nie taka straszna Kelnerki moze nie sa profesjonalnie przygotowane,ale za to bardzo mile i kontaktowe Trzymam kciuki za te knajpe bo bardzo ja lubie

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam.Chodzę do tej restauracji od zarania JEJ istnienia i nie wydaje mi się,że jest tak zle...Co prawda obsługa na początku to była KLASA ale jedzonko nie odbiega od standardów początków....więc nie rozumiem po co te opinie????Bywam tam z ekipą z pracy jak i z rodziną i zawsze jesteśmy mile przyjęci i jedzenie utrzymuje się na poziomie.Więc wszystkim serdecznie polecam tą wspaniałą restauracyjkę wśród blokowisk:))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Jedna wielka beznadzieja od dluzszego czasu!!! i chocby nie wiem jak sie kelnerki staraly...to i tak czuc ogromna zmiane sprzed kilku lat!!!restauracja upada i widac to i czuc.ale powodzenia oczywiscie uprzejmie zycze.

    OdpowiedzUsuń
  8. ...zgadzam sie z poprzednikiem!!!kiedys bylo mile i unikatowe miejsce...dzis zenada!!!PANI SZEFOWA-mistrzyni!!!kompletnie pojecia nie ma o prowadzeniu restauracji i zarzadzania gastronimia:)))co widac nawet na zalaczonym obrazku-wizerunku:)))szkoda bo KIEDYS mozna bylo dobrze zjesc i mile zostalem zawsze obsluzony...

    OdpowiedzUsuń
  9. A tak dokładnie to ryż ugotować trzeba się nauczyć i przede wszystkim nie podawać mrożonego. Żenada. Ponad 200 pozycji a nie umieją zrobić prostej potrawy. Szkoda czasu i kasy. Naprawdę żal.

    OdpowiedzUsuń