Toruń - Olsztyn - restauracje - knajpy - opinie - recenzje - obsługa - jedzenie

Znam takich, którzy fortunę zostawili w maszynach hazardowych. Są i tacy - o nich nie trudno- którzy piją. Trafiają się filateliści i inni hobbyści. Kolega dwa lata odkładał i kupił sobie czterdziesto-calową plazmę. Ja jadam "na mieście". Taka to moja słabość. I aby było jasne nie jestem ekspertem kulinarnym, mam średnio wyczulone podniebienie, nie kończyłem szkoły gastronomicznej. Moje obserwacje odnoszą się głównie do standardu lokalu, otoczki wokół jedzenia. Same smaki są warunkiem koniecznym, ale niewystarczającym. I kiedy kolejny raz fajnemu posiłkowi towarzyszyła chamska/nieudolna/zła obsługa, otoczka powiedziałem "NIE" - i tu to opisuję.

czwartek, 11 marca 2010

Staromiejska - Toruń

     Zacznę od konkursu. Jaki typ kuchni dziś opiszę? Jaki profil reprezentuje poniższy lokal? Uwaga. Nazwa: Restauracja Staromiejska. Lokalizacja: centrum, średniowieczna starówka w Toruniu. Wnętrze:  Powała z  prawie surowych belek, cegły ścian i sienkiewiczowsko-krzyżacki gotyk na dotyk. Wyposażenie: ciężkie, wręcz toporne, drewniane krzesła i stoły oraz zwisający z sufitu  kandelabr, zwiewny jak melodie Rammstein. Wiesz już? Tak właśnie! To knajpa włoska!... Paradoksalnie to ma sens. Ludzie jeżdżą na Półwysep Apeniński i przywożą różne opinie. Dla mojej Babci, ona najbliżej Italii była kiedy wybrała się do Łomży, Włosi to "wyżelowane, niskie pedały". Ja z Babcią zgodzić się nie mogę, widziałem wielu wysokich Włochów. Niemniej jednak możliwe, że inną cechą narodową tego narodu może być pewna swoboda w organizowaniu życia i przestrzeni. Bałaganiarstwo. Dlatego może ten miszmasz nazewniczo stylowy jest znakiem rozpoznawalnym południowców. W zasadzie nie ma problemu, o ile dobrze gotują.
     Od początku. Wnętrze jak powyżej. Warto wspomnieć, że w środku sporo miejsca, obok sali głównej (o estetyce sali tortur), mamy salę o charakterze, rzekłbym, bankietowym. Białe obrusy, ładna zastawa (z elementami srebra), blichtr. Co ciekawe w zimie miejsce zimne, no ale skoro jest zima, to musi być zimno. 
     Przystąpienie do zamówienia nie jest proste. Zwrócenie uwagi kelnerki - wymaga tańca na stole. Dziewcze zajęte obowiązkami za ladą barową przyjmuje, że obsługa oczekujących klientów to nie jej główne zadanie... Cóż knajpa włoska - chaos w ustaleniu priorytetów obsługi.
     Menu. Zagadką jest i niewiadomą. Jak by mi ktoś zaoferował do wyboru: zdradzenie tajemnicy świata w rodzaju - po co mężczyznom sutki i zdradzenie motywacji autora karty dań ze Staromiejskiej - wybrałbym to drugie. Tam nie ma bałaganu... Tam jest hiperburdel. O kolejności umieszczania w nim potraw decydował ślepiec rzucający kostkami do gry za plecy. Pomieszane dokumentnie. Składniki potraw wymienione w języku polskim i włoskim (?), angielskim (?), nawet japoński jest. Mamy na przykład opis pewnego dania: ... pomodoro, mozarella, presciutto, szynka włoska, oliwki.... No i te ceny: część pizzy 19.90 zł, aby następne 3  pozycje 20.00 zł... O co chodzi z tymi 10 gr??? Ale nic. Włoskie menu - swoboda w układaniu menu. Odrębną sprawą są kompozycje pizzy, a właściwie stosowane składniki: parówki, małże, kapary i jajko sadzone. Właściwie trudno tu o "tradycyjnie" skomponowaną pizze. Cóż - południowa fantazja i smaki.
     Generalnie Staromiejska zadziwia na każdym kroku... Nieporządek wkrada się tam gdzie nikt o zdrowych zmysłach by go nie podejrzewał. Kiedy byłem tam ze znajomym - byliśmy akurat sami w lokalu. Zamawialiśmy pizze w tym samym momencie... moja przyjechała jakieś 7 minut przed jego - jak Boga kocham nie wiem skąd to opóźnienie. Kiedy wspomniany kolega, gustu plebejskiego, poprosił o ketchup do pizzy podano go w metalowym pucharku do lodów. Oczywiste jest, że na rachunku, na który przyszło poczekać, znalazła się pomyłka  - i to na naszą korzyść.
     Prawda jest taka, że przy takiej ilości zabawnych, dziwacznych sytuacji i zjawisk można się tylko do pewnego momentu irytować i złościć. Ja po 15 minutach dałem sobie spokój i z pewnym niepokojem, ale i niecierpliwością czekałem na rozwój wypadków, każdą kolejną pomyłke przyjmując z uśmiechem i pobłażliwością. Zachciało się Włoch na 53 równoleżniku to mam, do cholery, co chciałem. Zaprawdę nie sposób się zlościć - trzeba się tylko przyzwyczaić, a najlepiej rzucić w ten apeniński wir. Tak też zrobiłem.


     Szaleję tam z pizzą i zamawiam losowe pozycje i nigdy się nie zawiodłem. Jeśli trzymamy się stereotypów to do końca - w wydaniu Staromiejskiej kuchnia włoska jest nieprzewidywalna w formie i rewelacyjna w smaku. Po ostatnim losowaniu wyszło, że mam się zmierzyć z pizzą z jajkiem. Nie żałowałem. Jajko sadzone na placku z serem i innymi dodatkami - wyjątkowy smak - szczerze polecam. 
     Zaprawdę dobra to kuchnia i wykonanie. Pewnym potwierdzeniem mojego poglądu są "tłoczne godziny" w lokalu, kiedy to trudno o miejsce. Co ciekawe, ale chyba już nie dziwne po lekturze powyższych niesamowitości, gros klientów tej restauracji stanowią ... Japończycy - widywałem już ich tam wielokrotnie.
    Za doświadczenie Staromiejskiej zapłacimy niewiele... jak na wyjazd nad Morze Śródziemne, aczkolwiek sporo jak za pizzę w Toruniu. Na posiłek dla jednej osoby musimy rezerwować około 30 zł. 
     Warto czasami zaszaleć - uwolnić się od gorsetu miejscowej kultury i odważnie spróbować nowych smaków, pomysłów na kuchnie i życie - taka dziś moja rada.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz